Search

Hygge Nights - pillow sprays & soya candles store

Moje hygge: Marta @martoszka

Z Martą poznałyśmy się ładnych kilka lat temu, podczas targów w Warszawie, na których obie wystawiałyśmy się ze swoimi produktami. Od tamtej pory Marta włączyła do swojej rutyny zasypianie z naszymi pillow sprayami, a ja obserwuję z boku wszystkie piękne wydarzenia w jej życiu — od ślubu i narodzin dwójki dzieci, przez dalekie podróże, mniejsze i większe biznesy, aż do powstania martoszka studio. Jak znajduje czas na to wszystko, nie zapominając o przy tym o sobie? 
Martyna: Duńskie /hygge/ rozumiane jest jako przytulność, ciepło na sercu, stan harmonii i zadowolenia. Czym dla Ciebie jest hygge, jak je osiągasz?

Marta: Dla mnie to chwila, kiedy pozostaje sama ze swoimi myślami. Zwykle mam taki moment w poniedziałkowy poranek, kiedy Zoja jedzie z Tatą do przedszkola, Iwo wychodzi z nianią na spacer, a ja parzę sobie ulubioną kawę lub lecę na szybki trening przed pracą i łapię chwilę oddechu przed obowiązkami nowego tygodnia.

 

.      

W jaki sposób relaksujesz się, odpoczywasz? 

Na co dzień żyję intensywnie, godząc wiele różnych ról i obowiązków, więc nie każdego dnia mam czas na chwilę dla siebie. Jednak mam wytrzymałe baterie, które idealnie ładują się podczas podróży. Nic nie działa na mnie lepiej niż weekend za miastem, czy zaplanowany kolejny dalszy wyjazd z rodziną.

Jakie rytuały pozwalają Ci zakończyć dzień i wyciszyć się przed snem?

Pielęgnacja. Ostatnio czytam o niej coraz więcej i staram się lepiej zadbać o swoją cerę i skórę. Na początku drugiej ciąży moja twarz mocno „dostała”, dlatego jeszcze bardziej o nią zadbałam.

Ostatnio dużo mówi się o zwolnieniu, złapaniu oddechu, wyłączeniu ze świata cyfrowego. Czy w związku z tym zauważyłaś jakieś zmiany w social mediach i sposobie komunikacji twórców czy też w zaangażowaniu odbiorców?

Na pewno widzę to na kontach twórców, którzy coraz częściej stawiają na czas dla siebie, wolne weekendy i dają sobie przestrzeń na „wylogowanie się”. „Niekończące stories” przestało być dobre dla naszej głowy, ale również dla zasięgów. Warto zrobić sobie jeden dwa dni przerwy, łapiąc świeżą perspektywę.

Cieszę się, że coraz więcej marek stawia na świadomą komunikację i rozumie, że tu nie chodzi o codzienne publikacje, ale raczej o komunikaty dostosowane do swoich klientów. Wiedzą, że nie trzeba być ciągle w sieci, aby odbiorcy o nich pamiętali, a to, że zatęsknią też jest OK. Firmy działające w kręgu pielęgnacji czy self-care coraz częściej poruszają też temat łapania chwili dla siebie, więc super, że ten komunikat trafia do nas z każdej strony, bo dzięki temu łatwiej jest o tym pamiętać.

 

.      

Ponad trzy lata temu zostałaś mamą Zoi, malutki Iwo zaraz skończy roczek. Jak macierzyństwo odmieniło Twoją definicję self-care? 

Chyba nic tak bardzo nie wpłynęło na moje dbanie o siebie jak dzieci! Wyznaję zasadę „szczęśliwa mama, szczęśliwe dziecko”, dlatego dbam o swój dobrostan, bo w przeciwnym wypadku zmęczenie i frustracja mogłyby się negatywnie odbić na dzieciach. Bardzo bym tego nie chciała.

Odkąd zostałam mamą, pojawiło się w moim życiu dużo więcej rutyny. Poranki zamiast z telefonem spędzam na wspólnych przygotowywaniach — prysznic, ubieranie się i wspólne śniadanie, jesteśmy wtedy wszyscy razem na 100%. Potem przechodzę do obowiązków. Wiem, że nie mogę już pracować od rana do nocy, więc w ciągu dnia, kiedy Zoja jest w przeszkolu, a Młody jest z nianią, staram się zrobić jak najwięcej, ale również zadbać o chwile dla siebie, chociażby raz w tygodniu zrobić coś co cieszy mnie. Tak, abyśmy abyśmy mogli później wspólnie spędzić rodzinne popołudnie, a komputer mógł zostać w gabinecie. Największa zmiana to brak zarywania nocek (choć cały czas nad tym pracuję), bo pod każdym względem dużo lepiej się czuję, kiedy jestem wyspana.

Jaki produkt lub zapach Hygge Nights jest Ci bliski? 

Chyba tym nikogo nie zaskoczę —  Bare woods. Game changer nocnej rutyny, przyjemnie otula i odpręża. Jakbym codziennie zasypiała w świeżo zmienionej pościeli.